/ Wybór i wycena spółki
Gdy wchodzimy do świata inwestycji, musimy się liczyć z tym, że na giełdzie nie ma podziału na początkujących i zaawansowanych. Od razu wybiegamy na boisko, na którym są zarówno wieloletni weterani znający wszystkie zasady, jak i początkujący, którzy dopiero próbują własnych sił na realnym rachunku maklerskim. Nie możemy liczyć na to, że ktoś da nam zarobić, bo jesteśmy tu nowi. Wręcz przeciwnie. Na nowicjuszy czeka więcej pułapek, w które doświadczeni inwestorzy nie wpadają. Dlatego tak ważna jest wytrwałość i zdolność nauki na własnych błędach. Warto, abyśmy już na wstępie, zanim jeszcze zainwestujemy pieniądze, określili nasz horyzont czasowy oraz odpowiedzieli na kilka pytań:
• Czy ma to być inwestycja na kilka tygodni czy kilka lat?
• Co jeśli nasze inwestycje mogą w tym czasie tracić 10% bądź więcej?
• Czy mamy wystarczającą wiedzę na temat rynków finansowych oraz doświadczenie, aby trzeźwo ocenić sytuację?
Bez tej wiedzy trudno nam będzie dobrać odpowiednią strategię. Przykładowo, inwestor z wieloletnim horyzontem czasowym będzie dokonywał zakupów akcji przy okazji ich spadków, koncentrując się na długoterminowym celu. Z kolei osoba chcąca zarobić na ruchach cen w krótkim terminie będzie starała się znacznie szybciej zrealizować zysk albo ciąć stratę. Ważne, aby z góry określić jaki poziom strat jest przez nas akceptowalny. Dzięki temu nie będziemy podejmować pochopnych decyzji zamiast trzymać się ustalonej strategii.
Dopiero teraz powinniśmy przejść do metod doboru spółek. Samych technik jest bardzo dużo, ale dla uproszczenia możemy je podzielić na dwie grupy: techniczne i fundamentalne. O analizie technicznej wspominaliśmy już w odcinku czwartym. Polega ona na dokonywaniu transakcji wyłącznie w oparciu o analizę wykresu, czyli po prostu cenę akcji zmieniającą się w czasie. Szukamy na nim poziomów wsparcia i oporu, miejsc, gdzie rynek jest wyprzedany bądź wykupiony oraz potencjalnych punktów odwrotu. I w ten sposób wybieramy, które spółki, kiedy i po jakiej cenie zakupimy bądź sprzedamy. Analiza techniczna ma równie dużo zwolenników, co przeciwników. Ważne, aby dobrać metody indywidualnie do siebie, a nie kierować się internetowymi opiniami osób trzecich.
Druga szkoła to analiza fundamentalna. Podejście fundamentalne wymaga od nas znajomości specyfiki działalności spółki, śledzenia jej wyników finansowych oraz wiedzy z zakresu rachunkowości. Dzięki temu jesteśmy w stanie określić wartość spółki i jej bieżącą kondycję finansową, opierając ją na takich danych jak np. wysokość przychodów, zysków, kosztów, wysokość zadłużenia, potencjał rozwoju i ekspansji na nowe rynki. Aby oszacować bieżącą wartość przyszłych przychodów pieniężnych, używamy tzw. dyskontowania. Jest to proces obliczania bieżącej wartości danej kwoty pieniędzy na podstawie jej wartości w określonym momencie w przyszłości. Przykładowo, jeśli zakładamy, że nasza spółka zarobi konkretną kwotę za kilka lat, to musimy jeszcze ją zdyskontować do bieżącej wartości, tak aby określić czy dzisiejsza wartość akcji wycenia już tę kwotę.
W procesie wyceny spółek giełdowych stosuje się wiele różnych metod, które można podzielić na trzy grupy:
• metody majątkowe: skupiające się na wycenie składników majątku spółki,
• metody dochodowe: opierające na dochodach, które spółka będzie mogła w przyszłości wygenerować,
• oraz porównawcze: wykorzystujące m.in. wskaźniki i mnożniki cenowe czy notowania giełdowe i porównania do innych spółek.
Bez względu na to, którą z metod zastosujemy, to warto znać podstawowe wskaźniki giełdowe. Służą one do wstępnej selekcji spółek i szybkiego określania czy dana firma jest przewartościowana czy niedowartościowana. Możemy też dzięki nim określić efektywność danego przedsiębiorstwa oraz zbadać poziom zadłużenia. Są nimi m.in.:
P/E (ang. price/earnings ratio) – wskaźnik ceny do zysku,
EPS (ang. earnings per share) – wskaźnik zysku przypadającego na akcję,
P/BV (ang. price/book value)(C/WK) – wskaźnik ceny rynkowej do wartości księgowej na jedną akcję
DPR (ang. dividend payout ratio) – wskaźnik stopy wypłat dywidend, ilustruje udział dywidendy w zysku netto badanej spółki
P/S lub PSR (ang. price to sales) – iloraz rynkowej ceny akcji i wartości sprzedaży spółki przypadającej na jedną akcję
ROE (ang. return on equity) – wskaźnik rentowności kapitału własnego
ROI (ang. return on investment) – określenie grupy wskaźników rentowności lub pojedynczego wskaźnika stopy zwrotu z inwestycji
Poszczególne wskaźniki mogą nas zachęcać do inwestowania w niedowartościowaną spółkę, ale mogą nas również ostrzegać, że w danej firmie dzieje się coś niepokojącego. Kluczowa jest och odpowiednia interpretacja i łączenie danych w całość.
Przykładowo, w podręcznikach do finansów przeczytamy, że P/E poniżej 10 sugeruje niedowartościowanie, a powyżej 20 to już przewartościowanie. Jednak nie zawsze jest to takie proste. W branży producentów gier wyceny rosną przed premierami nowych gier, co winduje do góry również wskaźniki. Przez to rośnie bardzo mocno P/E, a gdy pojawiają się już zyski z samej gry, wskaźnik spada do racjonalnych poziomów.
DPR mówi nam jak bardzo spółka jest chętna do dzielenia się zyskami z akcjonariuszami, ale jej zbyt wysoki poziom może sugerować, że spółka nie ma już potencjału na zwiększanie dywidendy w przyszłości, ani pomysłu na reinwestowanie zarobionych środków z myślą o dalszym rozwoju.
Z kolei ROE może kusić początkującego inwestora swoją wysokością, ale trzeba tu dobrze weryfikować dane. Wystarczy, że zysk będzie zawyżony lub zaniżony za sprawą zdarzeń jednorazowych, np. zbyciem części aktywów lub różnic kursowych, a wskaźnik może się znacząco zmienić.
O każdym z wymienionych wskaźników powinniśmy się dużo dowiedzieć, zanim zaczniemy je samodzielnie interpretować w kontekście naszych inwestycji. Dodatkowe informacje znajdziemy w trzecim rozdziale Akademii Inwestowania
http://www.orlenwportfelu.pl/akademia/rozdzial-3-podstawowy.html
Stara giełdowa zasada mówi, aby nie trzymać wszystkich jajek w jednym koszyku. Dywersyfikacja portfela to jedna z najpowszechniejszych reguł, do których warto się stosować. Polega na podziale inwestycji pomiędzy różne akcje z kilku sektorów. Zbyt mała liczba spółek – bądź zbyt duża – może negatywnie wpływać na nasze wyniki. Podobnie duża koncentracja w określonym sektorze rynkowym może zwiększać wahania naszego kapitału. Portfel inwestycyjny w ujęciu całościowym powinien zachować odpowiedni poziom ryzyka, czyli taki, który odpowiada nam samym. Zupełnie inaczej będą się bowiem zachowywały spółki wzrostowe z branż technologicznych, a inaczej defensywne przedsiębiorstwa z sektorów energetycznych.
Dobrze zdywersyfikowany portfel powinien zawierać aktywa, które zachowują się w różny sposób w zależności od warunków rynkowych. Przykładowo, gdy jeden składnik aktywów spada, to wartość drugiego powinna wzrosnąć.
Optymalnie zbudowany portfel powinien składać się z różnych klasy aktywów. Szczególnie możemy na tym zyskać w momencie nadejścia giełdowej bessy. Gdy na rynek przychodzą trudniejsze czasy, to często zdarza się, że wszystkie akcje spadają i wtedy dywersyfikacja sektorowa na niewiele nam się zda. Aby zabezpieczyć się przed dekoniunkturą, powinniśmy podzielić nasz portfel pomiędzy różne klasy aktywów, np. surowce bądź obligacje. Szczególnie złoto jest uważane za aktywo na czasy kryzysu i często zyskuje ono na wartości podczas zawirowań na giełdzie i kryzysów.